Zayn's POV
Damage Control:
Pozdrowienia Panie Malik! Tu Mr. Arnold Thompson, szef ds. publicznych relacji z zarządu. Jako że doszły nas słuchy o godnych pożałowania ostatnich kłopotów spowodowanych przez Pana, dyrekcja postanowiła ponownie wziąć w swoje ręce plan ochrony/naprawy pańskiego wizerunku jak i zarządu.
To następujące zachowania, do wykonywania przez najbliższy czas. Niewykonane, przyniosą poważne konsekwencje.
Pozdrowienia Panie Malik! Tu Mr. Arnold Thompson, szef ds. publicznych relacji z zarządu. Jako że doszły nas słuchy o godnych pożałowania ostatnich kłopotów spowodowanych przez Pana, dyrekcja postanowiła ponownie wziąć w swoje ręce plan ochrony/naprawy pańskiego wizerunku jak i zarządu.
To następujące zachowania, do wykonywania przez najbliższy czas. Niewykonane, przyniosą poważne konsekwencje.
1. Przyczaj się na 5 dni. Masz nie zostać zobaczony przez paparazzi.
2. Zakaz wykonywania nowych tatuaży w tym miesiącu.
3. Absolutnie żadnego palenia.
4. Żadnych dzikich imprez, jedynie formalne lub pół formalne wydarzenia z resztą chłopców są dozwolone.
5. Udział w pracach charytatywnych.
6. Żadnych randek.
7. Zakaz jakiegokolwiek kontaktu z Panią Audrey Brooks i osobami z jej otoczenia.
To muszę podkreślić. Spełnianie warunków będzie najlepsze dla ciebie i zarządu. Reszta instrukcji dotrze do ciebie niedługo. Miłego Dnia!
Zarząd
- Bzdury. - rzuciłem folderem przez pokój. Chciało mi się rzygać. Oni mówią, że to dla poprawy mojego wizerunku? Bardziej dla ich. Wstałem i przywaliłem w najbliższą ścianę. Piekło, ale czułem się dobrze. Jeśli tylko mógłbym zrobić to samo zarządowi.... To sprawiłoby że poczułbym się dużo lepiej. To przez nich stałem się...
Drzwi nagle się otworzyły i do środka wszedł Louis.
- Zgaduję, że przywaliłeś w ścianę?
Potrząsnąłem ręką, żeby złagodzić ból (WTF? XD)
- Taa, zarząd sprawia, że robisz rzeczy jak te.
Zachichotał, wkładając ręce do kieszeni spodni.
- Powiedz mi więcej.
Louis także nie był fanem zarządu. Raz, kazali trzymać mu się z daleka od Eleanor, żeby uspokoić fanki. Prawie go to zabiło, ale w końcu sprzeciwił się zarządowi. Przeszedł przez mój pokój, podniósł folder i zaczął go przeglądać.
- Wiesz co jest chore? Oni nawet pomyśleli, żebym ją... przeprosił. - powiedziałem delikatnie.
- Chcesz to zrobić? - spytał wciąż czytając. Zaszydził.
- Może i jestem dupkiem, ale nadal człowiekiem. - powiedziałem.
Zamknął folder. - Nie wierzę, że przeczytałem te bzdury.
- Dokładnie.
- A co do wcześniej... Dlaczego to zrobiłeś, Zayn? to nie byłeś ty... - spytał, a oczy były przepełnione troską. Runąłem na łóżko, wpierw głośno jęcząc.
- Nie wiem, to p prostu się ze mnie wydostało! - krzyknąłem w poduszkę.
- Coś musi za ty stać, prawi pomyślałem że jesteś zazdrosny... - zaczął mówić, ale szybko pokręcił głową. - Nah ty nie byłbyś zazdrosny...
Ale byłem.
- Byłeś? - Louis zapytał.
Roześmiałem się. Czas na trochę dywersji.
- Ja? Zazdrosny? Phi. Myślałem, że mnie znasz, Louis.
- Tak... Wszyscy tak myśleliśmy.
Jego telefon zawibrował, a on go wyjął.
- Wygląda na to, że Harry nie wraca dzisiaj do domu.
To znowu we mnie uderzyło. To co widziałem wcześniej. Ona, w objęciach Harrego. To powinienem być ja.
O czym ja kurwa myślę?
- Oh? Gdzie zostaje? - spytałem niby od niechcenia.
- Powiedział, że u przyjaciela. - powiedział chowając telefon z powrotem do kieszeni. Podał mi folder.
- Cóż, powodzenia z tym przyjacielu.!!!
Zachichotałem. - Też cie kocham, Lou.
Kierował się do wyjścia, ale zanim wyszedł, obrócił się w moja stronę.
- Zarząd ma rację. Spowodowałeś wielkie kłopoty. I to co zrobiłeś wcześniej było w istocie nie do przyjęcia.
- Louis, ja nie potrzebuje...
- Ale to do czego cie zmuszają jest gorsze. Wiesz dużo lepiej co powinieneś zrobić. Więc, ja ci mówię, pieprz zarząd. Idź, teraz.
Drzwi nagle się otworzyły i do środka wszedł Louis.
- Zgaduję, że przywaliłeś w ścianę?
Potrząsnąłem ręką, żeby złagodzić ból (WTF? XD)
- Taa, zarząd sprawia, że robisz rzeczy jak te.
Zachichotał, wkładając ręce do kieszeni spodni.
- Powiedz mi więcej.
Louis także nie był fanem zarządu. Raz, kazali trzymać mu się z daleka od Eleanor, żeby uspokoić fanki. Prawie go to zabiło, ale w końcu sprzeciwił się zarządowi. Przeszedł przez mój pokój, podniósł folder i zaczął go przeglądać.
- Wiesz co jest chore? Oni nawet pomyśleli, żebym ją... przeprosił. - powiedziałem delikatnie.
- Chcesz to zrobić? - spytał wciąż czytając. Zaszydził.
- Może i jestem dupkiem, ale nadal człowiekiem. - powiedziałem.
Zamknął folder. - Nie wierzę, że przeczytałem te bzdury.
- Dokładnie.
- A co do wcześniej... Dlaczego to zrobiłeś, Zayn? to nie byłeś ty... - spytał, a oczy były przepełnione troską. Runąłem na łóżko, wpierw głośno jęcząc.
- Nie wiem, to p prostu się ze mnie wydostało! - krzyknąłem w poduszkę.
- Coś musi za ty stać, prawi pomyślałem że jesteś zazdrosny... - zaczął mówić, ale szybko pokręcił głową. - Nah ty nie byłbyś zazdrosny...
Ale byłem.
- Byłeś? - Louis zapytał.
Roześmiałem się. Czas na trochę dywersji.
- Ja? Zazdrosny? Phi. Myślałem, że mnie znasz, Louis.
- Tak... Wszyscy tak myśleliśmy.
Jego telefon zawibrował, a on go wyjął.
- Wygląda na to, że Harry nie wraca dzisiaj do domu.
To znowu we mnie uderzyło. To co widziałem wcześniej. Ona, w objęciach Harrego. To powinienem być ja.
O czym ja kurwa myślę?
- Oh? Gdzie zostaje? - spytałem niby od niechcenia.
- Powiedział, że u przyjaciela. - powiedział chowając telefon z powrotem do kieszeni. Podał mi folder.
- Cóż, powodzenia z tym przyjacielu.!!!
Zachichotałem. - Też cie kocham, Lou.
Kierował się do wyjścia, ale zanim wyszedł, obrócił się w moja stronę.
- Zarząd ma rację. Spowodowałeś wielkie kłopoty. I to co zrobiłeś wcześniej było w istocie nie do przyjęcia.
- Louis, ja nie potrzebuje...
- Ale to do czego cie zmuszają jest gorsze. Wiesz dużo lepiej co powinieneś zrobić. Więc, ja ci mówię, pieprz zarząd. Idź, teraz.
Usiadłem, trochę zdezorientowany, próbując garnąć to co powiedział.
- Idź gdzie?
- Wiem, że cię to zjada żywcem. Wiem, że chcesz ją zobaczyć. - powiedział i uśmiechnął się.
- Ale ona wyraziła się jasno, że nie chce mnie widzieć. - powiedziałem.
- Oj Zaynie Maliku, czy to cię kiedykolwiek powstrzymało? - zachichotał.
Cóż, ma rację.
Moje serce zaczęło walić jak szalone. Idę ją zobaczyć, idę ją przeprosić, idę... zaraz, idę po co?
Uśmiech Louisa stał się jeszcze większy.
- Z czego się cieszysz? - spytałem, czując się niekomfortowo. To był straszny uśmiech.
- Wiesz co mówią. Że im starszy jesteś, tym mądrzejszy. - powiedział, drażniąc się ze mną.
- Co sugerujesz? - spytałem niecierpliwie, już szukając kluczy.
- Myślę, że wiem dlaczego zrobiłeś to co zrobiłeś w studio. - jego głos wyrażał, jak pewny siebie się stał.
- Oświeć mnie. - powiedziałem wkładając buty.
- Panu nie chcę się ustatkować, ktoś się spodobał.
Szybko na niego spojrzałem. Miał ten swój Tomlinsonowy uśmiech, zakrywający całą twarz. Mogłem poczuć, jak moje policzki stają się czerwone.
- Nie podoba mi się Audrey! - powiedziałem.
Zachichotał idąc do drzwi. - Nie powiedziałem, że chodzi mi o Audrey.
- Ale ja... - zacząłem się bronić.
- Nie miałeś przypadkiem gdzieś pójść? - powiedział, poruszając brwiami.
Uśmiechnąłem się do niego. Złapałem klucze i powiedziałem mu.
- Ona mi się nie podoba, okej?
Wypchnął mnie z pomieszczenia. - Cokolwiek powiesz, kłamco.
Audrey's POV
Nie wiem jak do tego doszło, ale Harry Styles śpi ze mną w jednym łóżku. Wskoczyliśmy do mojego wyrka jakieś dwie godziny temu, kiedy skończyliśmy się pytać. Była trzecia nad ranem i ja wciąż nie mogłam spać. Ten dzień był taki.. pełny wrażeń.
Odwróciłam się twarzą do Harrego i uśmiechnęłam się do jego słodkiej, anielskiej buzi. Jego loki idealnie leżały wokół jego głowy, a z ust wydostawały się ciche wydechy. Przyznaję, podoba mi się. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Ale widzisz, nie wierzę, że można się zakochać w ciągu jednej nocy.
A może jedna wierzę?
Usłyszałam głośny trzask na balkonie. Sapnęłam i zobaczyłam formującą się za zasłonami sylwetkę.
O cholera, złodziej.
Złapałam najbliższą mi rzecz, czyli bezprzewodowy telefon. Mam nadzieję, że to mi wystarczy. Zeszłam z łóżka i biorąc powoli głęboki wdech otworzyłam balkonowe drzwi. Wyskoczyłam na zewnątrz, machając telefonem, ale czyjeś ramiona złapały mnie i zakryły mi buzię. Próbowałam się wyrwać z męskich ramion, kopiąc nogami w powietrze. Rany, jakby miało to pomóc.
- Ssh, to tylko ja. - wyszeptał. Brzmiał tak znajomo. Delikatne ręce złapały moje, próbując mnie uspokoić. Odwróciłam się do niego przodem i sapnęłam.
- To ty!! Nawet lepszy powód, żeby ktoś mi pomógł. - powiedziałam, prawie krzycząc. Zakrył mi usta, swoimi ciepłymi dłońmi.
- Proszę, wysłuchaj mnie. Potem, obiecuję trzymać się z daleka. - powiedział tak spokojnie.
- Trzymać się z daleka?
- Obiecuję trzymać się z daleka. - pokiwał głową.
Odsunęłam się od niego, żeby zobaczyć go całego. Światło księżyca idealnie na niego padało. Jego wyrzeźbiona twarz była oszałamiająca.
- Przepraszam za wszystko co powiedziałem wcześniej. Wyszedł poza granicę i -
- Chłopie, wyszedłeś dużo dalej niż tylko poza granicę. - przerwałam mu.
- Tak wie. I jak tylko to powiedziałem, natychmiast zacząłem ich żałować. - powiedział.
- Można by było pewnie z tym polemizować. - zaszydziłam.
- I chciałem przeprosić, tak szybko jak tylko mogłem -
- Trochę ci to zajęło. - przerwałam mu znowu.
Wyglądał na sfrustrowanego. Trochę się cofnęłam.
- Mógłbym zrobić to wcześniej, gdyby Harry mnie nie ubiegł. - powiedział, patrząc na mnie pustym wzrokiem.
Zamarłam.
- Skąd -
- W końcu moja kolej żeby ci przerwać. - powiedział i uśmiechnął się trochę. Objął się ramionami. Cały czas było zimno.
- Wybiegłem zaraz za tobą Jechałem, utknąłem w cholernym korku i biegłem w deszczu.
Zmroziło mnie na te słowa.
- Ale wtedy zobaczyłem ciebie, w jego ramionach. - zaczął mówić.
- I?
Unikał mojego wzroku. - I nie potrafiłem się ruszyć.
Oniemiałam. Po prostu stałam tam, z facetem którego nienawidziłam jeszcze kilka godzin temu, a teraz sprawiał, że byłam zdenerwowana, spocona i... szczęśliwa.
- Przepraszam za takie opóźnienie. I za wszystko co powiedziałem. Nic z tego, nie było prawdą. I ty miałaś rację, zgubiłem siebie i teraz próbuję się odnaleźć. - powiedział.
- Może nie znam cię zbyt dobrze i może nie będę miał szansy by to zmienić ale chcę że byś wiedziała że mnie urzekłaś. Wszystkimi złymi sposobami ale ze wszystkich dobrych powodów. Było mi gorąco. Ale jedna rzecz, ewidentna, była niepewna.
- Skąd mogę wiedzieć, że to prawda? Że to co mówisz jest prawdziwe?
Zmarszczył brwi, wtem nagle wyciągnął coś z tylnej kieszeni.
- Przeczytaj to. - gapiłam się na folder, podpisany D.C. Zaczęłam czytać warunki zarządu.
- Zayn, co to jest? - spytałam dostrzegając, że już zaczął schodzić z balkonu. Spojrzałam jeszcze raz na papiery. Jedno rzuciło mi się w oczy.
7. Zakaz jakiegokolwiek kontaktu z Panią Audrey Brooks i osobami z jej otoczenia. To muszę podkreślić.
Mówił prawdę. Sprzeciwił się zarządowi. Przyszedł do mnie. Usłyszałam stuk na dole, kiedy skończył schodzić. Spojrzałam w dół i zawołałam go.
- Zayn!!
Odwrócił się i spojrzał w górę, wcale nie takimi zimnymi oczami.
- Cofnij tą obietnicę. - powiedziałam i wzięłam głęboki oddech.
- Nie... Nie trzymaj się z daleka.
I zobaczyłam że się uśmiecha tak jakby nie miałoby być jutra.
I wiem, że zobaczył na mojej twarzy to samo.
-----
Byłam sama na balkonie. Zostałam z głową pełną myśli i... mieszanych uczuć. Jak jedna osoba może sprawiać ze jej nienawidzisz i jednocześnie uwielbiasz? Byłam pewna tego, co powiedział Zayn. I obiecał nie trzymać z daleka. Czy to znaczy ze już zawsze będzie blisko? Weszłam do środka i rzuciłam się na łóżko. Natychmiast czyjeś ramiona owinęły się wokół mojej talii.
No właśnie, był jeszcze Harry Styles.
- Przeczytaj to. - gapiłam się na folder, podpisany D.C. Zaczęłam czytać warunki zarządu.
- Zayn, co to jest? - spytałam dostrzegając, że już zaczął schodzić z balkonu. Spojrzałam jeszcze raz na papiery. Jedno rzuciło mi się w oczy.
7. Zakaz jakiegokolwiek kontaktu z Panią Audrey Brooks i osobami z jej otoczenia. To muszę podkreślić.
Mówił prawdę. Sprzeciwił się zarządowi. Przyszedł do mnie. Usłyszałam stuk na dole, kiedy skończył schodzić. Spojrzałam w dół i zawołałam go.
- Zayn!!
Odwrócił się i spojrzał w górę, wcale nie takimi zimnymi oczami.
- Cofnij tą obietnicę. - powiedziałam i wzięłam głęboki oddech.
- Nie... Nie trzymaj się z daleka.
I zobaczyłam że się uśmiecha tak jakby nie miałoby być jutra.
I wiem, że zobaczył na mojej twarzy to samo.
-----
Byłam sama na balkonie. Zostałam z głową pełną myśli i... mieszanych uczuć. Jak jedna osoba może sprawiać ze jej nienawidzisz i jednocześnie uwielbiasz? Byłam pewna tego, co powiedział Zayn. I obiecał nie trzymać z daleka. Czy to znaczy ze już zawsze będzie blisko? Weszłam do środka i rzuciłam się na łóżko. Natychmiast czyjeś ramiona owinęły się wokół mojej talii.
No właśnie, był jeszcze Harry Styles.
Przepraszam was za taką zwłokę. Wiem że pojawiła się określona liczba komentarzy i że granica była taka duża, ale jak wszyscy wiecie jest koniec roku i trzeba było się skupić tez na ocenach. Dziękuję tym dwóm anonimkom które broniły mnie w komentarzach pod ostatnim rozdziałem. Szkoda ze się nie podpisałyście :) A co do innych to mogę (jeśli czytasz notkę, wpisz w komentarzy w dowolnym miejscu słowo: lubię (cokolwiek tylko chcecie:) tylko proszę nie powtarzajcie się) tylko powiedzieć, że jeśli nie rozumieją tego, że czasami nie da się czegoś zrobić w 5 minut pomiędzy jedną a drugą książką do nauki, to naprawdę szkoda. Musiałam trochę pogadać tutaj teraz, bo jest mi przykro, że niektórzy takich rzeczy nie rozumieją. Ale cieszę się że są osoby które to doskonale znają i rozumieją :) Jeszcze tydzień ciężkiej pracy i wracamy na normalne warunki :) Chciałabym żeby ten rozdział skomentował każdy, kto go przeczyta i mam nadzieję, że wyrobicie się w
30 komentarzy = next w przyszłą sobotę :)
Lub może uda mi się wcześniej, jeśli się wy wyrobicie, ale nie obiecuję.
Potem już wracamy do większej częstotliwości :)
PS. Jeśli są tu czytelniczki Changes lub teraz Growth i miałyby ochotę zgłosić się do pomocy w tłumaczeniu Growth z racji tego, że niestety :((( jedna tłumaczka nas opuściła właściwie administratorka... To szukam, z racji tego, że zostałam administratorką, trzeciej dziewczyny :)
Jeśli jesteś zainteresowana, napisz na mojego maila:
nczarnecka24@gmail.com
Powiem wtedy co i jak :)
PPS. Zastanawiam się nad przyłączeniem kogoś tutaj, co o tym myślicie? I btw, kto się spodziwał czegoś takiego po Zaynie?? :))
Ten rozdział był świetny i nie spodziewałam się po Zaynie czegoś takiego! Tak czy inaczej bardzo bym chciała, żebyś mnie informowała na twitterze o nowych rozdziałach na tym blogu i na Growth, bo kocham oba te blogi (chciałabym pomóc wam w tłumaczeniu, ale niestety mój angielski to poziom "nędza i rozpacz". :) Chyba, że chciałabyś mnie jako beztalencie w dziedzinie angielskiego). Więc jeśli możesz to pisz do mnie o nowych rozdziałach i nie tylko. :)) ~ @zayn_dziffko
OdpowiedzUsuńWpiszę cię w zakładkę, "Informowani". O nowych rozdziałach na Growth nie informujemy :)
UsuńZayn jaki niegrzeczny . Sprzeciwać się zarządowi . Nie ładnie! I jeszcze Audrey z Harry'm śpią razem . Hahaha .. ciekawe co będzie dalej .
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Boże błagam dodaj następny rozdział <3 uwielbiam cię, rozdział jak zawsze boski <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :*
OdpowiedzUsuńSupeer!! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńOooo Zayn jest taki uroczy! <3
OdpowiedzUsuńJezu *_*
OdpowiedzUsuńChcę naxta ;)
OdpowiedzUsuńJest meega kiedy next? Masz talent dziewczyno
OdpowiedzUsuńNo weź już daj następny. Zaczynam się niecierpliwic :ccccc
OdpowiedzUsuńJaki
OdpowiedzUsuńpiękny *w* Z niecierpliwością czekam na następny <3
Wow swietny rozdzial jak zreszta reszta
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac jak zaaraguja chlopcy o tym ze Zayn sie wymknal i prawdopodobnie bedzie sie jeszcze spotykal z audrey a ona bedzie musiala albo splawiac hazze ktory prawdopodobnie nie bedzie o niczym wiedzial albo bedzie rywalizowal z zaynem o nia i w koncu moga sie tak poklucic ze ci te rzad ktory dawal teraz te nakazy zaynowi zagrozi im i da im mnostwo roznych innych zakazow i grozbe ze jak ich nie spelnia to odejda z 1D czego skutkiem bedzie rozpadniecie sie zespolu.
Czekam z nieciefiwoscia na ciag dalszy. Bylabym bardzo wdzieczna jakbys mnie informowala o rozdzialach na tweeterze. Dzieki~@zdu_mar
Ciekawie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn x